Każdy z nas zdaje sobie sprawę w tego, że przechodząc na emeryturę będzie musiał znacznie ograniczyć wydatki. To na co możemy liczyć z Zus często wystarcza zaledwie na realizację podstawowych potrzeb. Dopiero kiedy faktycznie się o tym przekonany zaczynamy żałować, że nie oszczędzaliśmy. Każdy na brak oszczędności znajdzie sobie wiele wymówek, których pochodzenie wynika najczęściej z przekonania o braku nadwyżki środków, które moglibyśmy na konto oszczędności zaliczyć. Takie tłumaczenia braku oszczędności może rozliczać nas tylko przed samym sobą. Zatem i pretensje możemy mieć tylko do siebie. Realia systemu emerytalnego są powszechnie znane, w praktyce przysłowie każdy jest kowalem swojego losu sprawdza się doskonale na przykładzie naszej przyszłości po przekroczeniu wieku zdolności do pracy.
Podstawa to systematyczność oszczędzania
Oczywiście wielkość oszczędzanych kwot ma znaczenie ale najważniejsza jest systematyczność oszczędzania. Im wcześniej zaczniemy i im częściej będziemy określoną kwotę odkładać tym więcej oszczędzimy. Najlepszym dowodem na potwierdzenie tego zdania będzie przykład. Prosty wzór na procent składany pozwoli zobrazować jaką jest różnica między comiesięcznym odkładaniem 100 zł a odkładaniem raz w roku 1200 zł. Zakładamy oprocentowanie 5% w skali roku po odprowadzeniu podatku a kapitalizacja odsetek nastepuje co miesiąc. Wpłacając 100 zł co miesiąc po roku będziemy mieli 1233 zł zamiast 1200 zł. Nominalnie róznica wydaje się niewielka ale zakładając, że będziemy oszczędzać 40 lat możemy naprawdę wiele zyskać. Odkładając co miesiąc 100 zł przez 40 lat, przy oprocentowaniu 5 % na naszym koncie widnieć będzie kwota: 153 237,82 zł. Jeśli zwiększymy tą kwotę do 400 zł miesięcznie dostaniemy już 612 951 zł.
Drugi argument za tym aby oszczędzać mniej ale częściej jest taki, że dużo łatwiej wygospodarować 100 zł raz w miesiącu niż 1200 zł np. 31 grudnia tuż po świętach.
„Nie mam czego oszczędzać!”
Powyższe stwierdzenie jest jednym z najczęściej słyszanych w przypadku osób, które oszczędności nie posiadają. Moim zdaniem stwierdzenie to jest błędne. Oszczędności trzeba traktować jako obowiązkowy comiesięczny wydatek, tak jak rachunki za prąd czy telefon. Nie może to być pierwsza rzecz z jakiej zrezygnujemy w momencie braku pieniędzy. Najważniejsza jest konsekwencja, bez niej nic nie osiągniemy. Poszukiwania wolnych środków, które możemy przeznaczyć na oszczędności proponuję zacząć od wydatków na przyjemności jak chociażby rezygnacja ze słodyczy czy alkoholu albo np. zamiana auta na komunikacje miejską.
Jesli nie wystarczy nam woli na samoograniczanie pewnych nieużytecznych potrzeb wtedy możemy się zdecydować na tzw. program oszczędnościowy. Ma on bardzo wiele minusów ale mobilizuje do systematycznego oszczędzania. Myślę, że lepiej jednak popracować nad sobą i jakoś te 200-300 zł miesięcznie oszczędzić. Teraz wydaje się większości z nas niepotrzebne ale za 20 lat będziemy dziękować Bogu, że się na to zdecydowaliśmy.
Comments are closed.